
Pod względem powstania filmów/książek:
- Milczenie owiec
- Hannibal
- Czerwony smok
- Hannibal. Po drugiej stronie maski
Pod względem chronologicznym:
- Hannibal. Pod drugiej stronie maski
- Czerwony smok
- Milczenie owiec
- Hannibal
Nie zamęczając dłużej przechodzę do recenzji.
Ogólnie, to... nawet nie jest tak źle!
Ogólnie, to... nawet nie jest tak źle!
"Hannibal" to kontynuacja światowego dzieła z '94 roku. Opowiada ona o życiu po ucieczce z więzienia doktora Lectera, który próbuje nawiązać kontakt z agentką Starling. Jednakże wciąż jest on najbardziej poszukiwanym przestępcą na świecie, więc jego zadanie nie jest ułatwione. W dodatku poluje na niego Mason Verger - szósta ofiara Hannibala w USA. Verger spotykał się z nim na terapii psychologicznej, mającej na celu pomóc mu w walce z pedofilskimi i sadomasochistycznymi skłonnościami.
Lecter nie byłby jednak Lecterem, gdyby nie zrobił mu czegoś okropnego, co popamiętałby do końca życia. Tak więc podał Masonowi narkotyk, wręczył kawałek szkła, kazał mu pociąć sobie twarz, a później nakarmić nią psy. "Sounds charming" - jakby powiedział Hannibal.
Verger wedle planu Lectera popamiętał to do końca życia - jego twarz nie była już twarzą, a marną jej pozostałością. Gdy dowiedział się o ucieczce doktora z więzienia, postanowił sam go złapać. O nie nie nie, nie zamierzał oddać go do więzienia i dostać nagrodę. Zemsta jest słodsza i lepsza od jakiejkolwiek ceny jaką oni mogliby mu dać.
Oczywiście nie robi tego osobiście - wynajmuje szajkę ludzi, których
celem
jest wytropienie i schwytanie Lectera, jednak na jego trop wpada także
oficer florenckiej policji - Rinaldo Pazzi. Ale on też nie jest dobry, pieniądze ze złapania Lectera chce zgarnąć dla siebie itp. itd.
Ale najbardziej nas interesuje PRZEDE WSZYSTKIM Clarice Starling, czyż nie?
Uwaga! W związku z lekko świrniętą głową autorki, ta część recenzji może zawierać spoilery i treści gorszące.
Przegrana bitwa powieści
A więc co tam u naszej Clarice? "Have the lambs stopped screaming"? Oczywiście, że nie! Historia trwa nadal, love story się kręci. Ale czy aby na pewno to jest takie dobre?
A więc co tam u naszej Clarice? "Have the lambs stopped screaming"? Oczywiście, że nie! Historia trwa nadal, love story się kręci. Ale czy aby na pewno to jest takie dobre?
Cóż, z przykrością (albo i nie) muszę stwierdzić, że oni i tak kończą w łóżku pod koniec książki. Nie tylko w łóżku. Mieszkają ze sobą, jedzą mózgi przyjaciół Clarice, zbijają filiżanki i zastanawiają się, jakby tu znaleźć w świecie miejsce dla Miszy*, czyje mogłaby zająć? I jak uczynić jej powrót realnym? Tak wiem, te pytania i ogólnie ostatnie moje napaćkane literki mogą się Wam wydawać jakieś dziwaczne, no bo przecież nic takiego w filmie nie było!
HAHAHAHAAH oczywiście, że nie. Któż by wspomniał o odkrywaniu zasobów swojego umysłu i rozwiązywania teorii chaosu podczas, jak to uroczo ujął Thomas Harris, "penetracji Starling"?
Tak. To wszystko było w książce. Hannibal Lecter i Clarice Starling żyją sobie ze sobą jako para kochanków nawet trzy lata później. A w filmie? Kochany kanibal całuje agentkę, ona zakuwa go w kajdanki, ale ten aby się wydostać odrąbuje sobie rękę i ucieka. Zero love story.
![]() |
Mrau |
Które zakończenie jest według Was lepsze? Bardziej realne, przychylające się do w sumie ciekawszej tezy - Hannibal kocha Clarice, ale ona nie odwzajemnia jego uczucia, nigdy nie będzie, choć on ją fascynuje. Prawda, że ciekawsza i tragiczniejsza? Nieodwzajemniona miłość lwa do baranka.
Druga jest banalna, aczkolwiek mimo swej prostej budowy, wcale się jej nie spodziewałam. Starling miała mocny charakter, nie podejrzewałabym jej o to, że wda się w bliższe stosunki z mężczyzną, który obudził jej wnętrze, ale nigdy nie sprawił, że czuła do niego miłość. Fascynował ją, ale to miłość nie była. A tu hop! Koniec książki, a tu przyjemnie napisana sielanka, para chodzi sobie do teatru, trzyma się za ręce, kocha się - jak z bajki! Tylko, że księżniczka zakochała się w złoczyńcy.
Dlatego jakim ogromnym zaskoczeniem było dla mnie zakończenie książki! Skoro przez prawie dwie części do niczego nie doszło, wszystko zapowiadało się na to, że jednak oni nie skończą razem, to dlaczego niby teraz mają zostać parą kochanków?! Takie rzeczy owszem, dopuszczalne są w fanfictionach i fandomach, bo w końcu fani bardzo lubią pisać takie rzeczy. Ale sam autor? Mi to się jakoś nie mieściło w głowie.
Wiem. To dziwne. Ale ja już tak mam.
Oki doki, podsumowanie ciężkie jak zwłoki
Tak czy siak powracając do filmu. Jeszcze parę miesięcy temu, po raz pierwszy ujrzawszy "Hannibala" oceniłam go na 9/10. Jednakże po ponownym obejrzeniu filmu, mimo moich ulubionych Clannibalowych** scen, postanowiłam ją trochę zaniżyć.
Czemuż to? Od początku na rolę Clarice nie pasowała mi Julianne Moore. Była sztywna i twarda. Nie pasowała do roli Starling. Foster była idealna, swoją robotę wykonała perfekcyjnie. A Moore od razu mnie zniechęciła. Chciałam już wyłączyć film, bo po prostu nie mogłam jej oglądać, tak bardzo mnie irytowała. W jednej chwili znienawidziłam Clarice, ale w końcu przypomniałam sobie, że nie mogę uprzedzać się do postaci - wszakże ona nic nie zrobiła.
To tylko ta irytująca Moore!
Opamiętałam się jednak i dotrwałam do końca, co wynagrodził mi przecudowny Anthony Hopkins, świetna fabuła (przed filmem nie czytałam książki) i scena z mózgiem, w której to para kochanków zjada sobie płaty czołowe swojego starego znajomego.
Jednakże nie mogłam znieść Julianne. Gdyby ktoś wpierw obejrzał "Hannibala", to pewnie by mu tak to nie przeszkadzało, ale po zapamiętaniu niesamowitej gry aktorskiej Jodie Foster łatwo można było wpaść w irytację.
Reszta bez zarzutów, pozostała obsada była nienaganna, film nie przynudzał. Jeśli chodzi o nagrody, to niestety wszystko wypadło słabo - nie powtórzyło sukcesu "Milczenia Owiec". Dziesięć nominacji i jedna wygrana nagroda Saturn "tylko" za najlepszą charakteryzację (nie dziwię się, Gary Oldman [to on GRAŁ W TM FILMIE???!!!] był niesamowicie do siebie niepodobny). To nie wróżyło dobrze filmowi.
No cóż, wiadomo. Jodie Foster nikt nie zastąpi - dla mnie zawsze to ONA będzie prawdziwą Clarice Starling.
Ocena: 8/10
Wiem. To dziwne. Ale ja już tak mam.
Oki doki, podsumowanie ciężkie jak zwłoki
Tak czy siak powracając do filmu. Jeszcze parę miesięcy temu, po raz pierwszy ujrzawszy "Hannibala" oceniłam go na 9/10. Jednakże po ponownym obejrzeniu filmu, mimo moich ulubionych Clannibalowych** scen, postanowiłam ją trochę zaniżyć.
Czemuż to? Od początku na rolę Clarice nie pasowała mi Julianne Moore. Była sztywna i twarda. Nie pasowała do roli Starling. Foster była idealna, swoją robotę wykonała perfekcyjnie. A Moore od razu mnie zniechęciła. Chciałam już wyłączyć film, bo po prostu nie mogłam jej oglądać, tak bardzo mnie irytowała. W jednej chwili znienawidziłam Clarice, ale w końcu przypomniałam sobie, że nie mogę uprzedzać się do postaci - wszakże ona nic nie zrobiła.
To tylko ta irytująca Moore!
Opamiętałam się jednak i dotrwałam do końca, co wynagrodził mi przecudowny Anthony Hopkins, świetna fabuła (przed filmem nie czytałam książki) i scena z mózgiem, w której to para kochanków zjada sobie płaty czołowe swojego starego znajomego.
Jednakże nie mogłam znieść Julianne. Gdyby ktoś wpierw obejrzał "Hannibala", to pewnie by mu tak to nie przeszkadzało, ale po zapamiętaniu niesamowitej gry aktorskiej Jodie Foster łatwo można było wpaść w irytację.
Reszta bez zarzutów, pozostała obsada była nienaganna, film nie przynudzał. Jeśli chodzi o nagrody, to niestety wszystko wypadło słabo - nie powtórzyło sukcesu "Milczenia Owiec". Dziesięć nominacji i jedna wygrana nagroda Saturn "tylko" za najlepszą charakteryzację (nie dziwię się, Gary Oldman [to on GRAŁ W TM FILMIE???!!!] był niesamowicie do siebie niepodobny). To nie wróżyło dobrze filmowi.
No cóż, wiadomo. Jodie Foster nikt nie zastąpi - dla mnie zawsze to ONA będzie prawdziwą Clarice Starling.
Ocena: 8/10
*o tym kim jest ta postać, dowiedzą się państwo w kolejnej części serii
**Clannibal - od "Clarice" i "Hannibal", pairing
PS Jeśli ktoś przeczytał moją marną recenzję, albo choćby zajrzał na tego bloga, to proszę, niech skomentuje! Weryfikacja jest wyłączona, anonimowi też mogą komentować! Proszę, nawet najmarniejszy komentarz bardzo mnie ucieszy:)
DZIĘ-KU-JĘ <33