czwartek, 18 lipca 2013

019. Będzie strrrasznie!



Trzeciego lipca na ekrany kin weszła bajka, na którą czekałam dwanaście lat. DWANAŚCIE BITYCH LAT. Film ten był bajką mego dzieciństwa, pamiętam, że miałam nawet figurki i naklejki przywiezione z Ameryki przez mojego tatę.

Ktoś domyśla się o jakiej bajce mówię? O "Potworach i spółce", a również o ich kontynuacji - "Uniwersytecie potwornym".
Postanowiłam, że nie odpuszczę i na drugą część mojej ulubionej bajki z dzieciństwa pójdę na premierę.
Znalazłam się w kinie. Oczekiwałam sentymentalnych 15-25 latków. A tutaj najwyraźniej tylko ja miałam słabość do tego filmu (a właściwie, to do pierwszej części). Mam nadzieję, że osobom w moim wieku przypomni się, że istnieje coś takiego jak "sentyment do dzieciństwa" i wyruszą dumnym krokiem na tę bajkę.
Tak czy siak wokół mnie były tłumy rodzin z dziećmi wżerającymi popcorn i bawiącymi się zabawkami dołączonymi do zestawu.
Postanowiłam się zrelaksować i powspominać dawne czasy.
I tak zaczyna się ta historia...
Gdy pojawiły się pierwsze sceny uznałam, że "Uniwersytet..." naprawdę ma szansę dorównać swojemu poprzednikowi! Grafika tak mnie zachwyciła, że co sekundę wzdychałam z uśmiechem na twarzy (dzieciak obok mnie lekko się odsunął). Pejzaże, tysiące barwnych potworów, gmachy, przedmioty... Wszystko było nienaganne, w porównaniu do pierwszej części - ale wiadomo, "Potwory i spółka" były z roku 2001. Naprawdę Pixar spisał się lepiej niż znakomicie. To było arcydzieło.
Film zaczyna się od napisów początkowych (xD), na których widać małego Mike'a Wazowskiego. Jest pochłonięty pracą, czyta książki i coś pisze. W końcu okazuje się, że nasz potworek dostaje się na swój wymarzony uniwersytet!


Nie będę opowiadać o tym, co zdarzyło się w szkolnych pomieszczeniach, podczas pracy nad drzwiami do świata ludzi, podczas zawodów i lekcji straszenia. Macie jednak moje słowo, że dużo się działo.
A są jakieś minusy? No pewnie!
Małym dzieciom się spodoba, ponieważ mam 90 procentową gwarancję, że nie widziały pierwszej części. Ja jestem tym "pechowcem", dlatego nie jest możliwe nie porównanie "Uniwersytetu..." do "Potworów...".
W pierwszej części fabuła podobała mi się o wiele bardziej. Były momenty, przy których płakałam, zalewałam się łzami i się w nich topiłam. Przykładowo podczas odejścia Boo lub wygnaniu Mike'a i Sully'ego. Podczas seansu drugiej części, również zaczęłam troszkę popłakiwać, ale czułam, że to nie było TO. W filmie z 2003r. były to momenty rzadkie, ale porządne - naprawdę wzruszające. W filmie tegorocznym? Było dużo momentów wzruszających, ale były one chwilowe, niektóre gorsze, inne lepsze. Nie miałam możliwości porządnie zastanowić się nad taką sceną, przez co nie były one takie dobre.
Wydaje mi się, że z minusów to chyba wszystko... Ewentualnie mogę zarzucić brak rozwinięcia postaci Randalla - bardzo mi tego brakowało. A chyba jeszcze bardziej zabolało mnie to, że kompletnie pominięto Celinkę. A tak ją lubiłam!


A plusy?
Jak już wspominałam - wspaniała grafika. Prócz tego lotna fabuła oraz dużo śmiesznych momentów. No i postacie drugoplanowe także mi się spodobały. Rozwijanie przyjaźni Wazowskiego i Sulliivana było zaskakujące, ale w pozytywny sposób.
To chyba koniec. Naprawdę warto wybrać się na tę bajkę - przywoła wiele wspomnień. Ja mam po prostu do niej sentyment. Dla mnie "Potwory..." zawsze będą jedną z najcieplejszych bajek, jakie kiedykolwiek powstały w Disneyowo-Pixarowym uniwersum.

Ocena: 8/10

1 komentarz:

  1. Opowiem ci moją historię z tym filmem i 1 cz.

    Mój kuzyn zgrał mi pierwszą część. Na koniec filmu stwierdziłam C-U-D-O! Ciekawe, śmieszne i zabawne. Szczególnie przypadła mi do gustu Boo i Mike - to mój ulubiony potworek <333 -Ale inni też byli super! ^-^
    Na dwójeczkę wybrałam się do kina w dzień mych urodzin. Było S-U-P-E-R. Ciekawy i również zabawny. Ale mało było Randalla, racja. Ale Mike. W jako mały był słodki *_*. Trochę smutno mi się zrobiło, że inni w dzieciństwie naśmiewali się z niego, iż chce być Straszakiem, ale pokazał na co go stać, uczył się i był cierpliwy c;
    Mówiłam na niego zielonek-glutek, jak byłam młodsza :D
    Ogółem obydwie części super, fajnie, że opisałaś ten film!

    PS: W 2 śmieszne nowe postacie, chodzi o tego fioletowego, dwugłowego i innych na fotce. :)

    OdpowiedzUsuń